Irytujące Aspekty Egzystencji
tak, muszę zacząc wylewać żale w czeluść Internetu...
no to jazda, zacznijmy od opcji "co mnie wku..." a nie...
Irytujące Aspekty Egzystencji
1. Firma w której pracuję ma mnie w dupie.
2. Wspólniczka mojego faceta stwierdziła, że świetnym pomysłem będzie zakup na start do lokalu głośnika za 700zł, bez opcji odtwarzania z karty pamięci.
3. Narzekanie mojego faceta na wspólniczkę.
4. Nic nie robienie mojego faceta w sprawie wkurwiającej wspólniczki...
aaa.... muszę ich jakoś nazywać...
ok... spokojnie...
F - mój Facet ^^
W - Wspólniczka F
K - wspólne dziecko F i W w postaci wymarzonej Knajpy
G - moja Gówniana firma ^^
w razie czego dodam tego więcej w trakcie :D
ok, wracając...
5. Od ponad 2 lat pracuję w G, gdzie oficjalnie jestem "Starszym Doradcą Klienta" aka kasjerką, a tak naprawdę zajmuję się wszystkim - od kelnerowania niektórym klientom, po prowadzenie księgowości, bo nasze księgowe chyba nie wyrabiają -.-
6. Pracuję za najniższą krajowa... w sumie za mniej, w umowie mam 2050zl plus 200zł "premii".
7. G żydzi każdego grosza, więc troche nas zmusza do odbierania dni wolnych, przez co mamy mniej $ za nadgodziny. za sobotę i niedzielę spędzoną nadprogramowo w pracy momentalnie zadzwonili, że mam odbiór nadgodzin wtedy i wtedy. Nie ma czegoś takiego, że idą święta, są raty do opłacenia, prezenty do kupienia, rachunki... nieee.... ja wcale nie potrzebuję pieniędzy! jak ktoś się skapnie gdzie pracuję - już tyle razy mi wmawiano, że wcale tak nie jest, że to MÓJ WYBÓR, że już to po mnie spływa, bo G mówi jedno, a robi drugie, przy czym ze wszystkiego się potrafi wykpić. Motyw Roku - Związek pojechał do siedziby negocjować krótsze weekendy i święta. Wynegocjował "w najbliższe święta do 14". Gdzie jest haczyk? nikt go nie widział, a ze mnie się śmiali, że wymyślam ^^
8. Wrócę jeszcze do F, K i W - mogę się na biznesie nie znać, ale to co się tam odjaniepawla, to też jest kpina -.- W wystawiła mi zakaz wstępu do knajpy, F grzecznie przytaknął, jak przy głośniku, jak przy szyldzie drukowanym z JPG... on grzecznie "tak... tak..." a ja dostaje w łeb obuchem, bo JA SIĘ NIE ZNAM, i nic nie wiem, wcale nie mówiłam, że pikseloza na szyldzie to przypał, wcale nie mówiłam, że W, która ponoć zajmuje się reklamą i marketingiem zawodowo, daje dupy po całości, bo kto od reklamy oddaje do druku wielkoformatowego plik JPG?! kto od reklamy oddaje logo w formacie JPG wiedząc, że ma być na plakacie i w mediach społecznościowych, więc trzeba je gdzieś wkleić BEZ TŁA / białej obwoluty. Teoretycznie nie skończyłam żadnych studiów, nie mam technika, ale kurwa na studiach byłam, technikum skończyłam, grafiki i programowania liznęłam, ale nie. ja nic nie wiem, W wie lepiej. Ja niec nie wiem, bo "nie mam własnej firmy"
dobra, na dziś starczy, oh my GOD ulżyło mi :D